piątek, 27 marca 2015

To był cudowny wiosenny poranek...

... z oddali dobiegał śpiew ptaków, głos godowy dzięcioła.
Spotkałam sarnę, która na mój widok i psa spłoszona
pobiegła do reszty stada pasącego się pod lasem.
A pod stopami kobierce białych kwiatów zawilca. 
Niebawem ta łąka zapełni się także kaczeńcami. 






 Koleżanka zapytała mnie ostatnio czy nie żałuję decyzji
o przeprowadzce z miasta (Krakowa) na wieś.
Początki wcale nie były łatwe. Jednak po paru latach zamieszkania
śmiało mogę powiedzieć; gdzie cisza i spokój tam jest mój dom.

Nie, nie żałuję...

P.S. A nie mogło być tak ładnie cały dzień.
Po pięknym słonecznym i ciepłym poranku... rozpadało się:-( 







2 komentarze:

  1. Pięknie pokazałaś te wiosenne "dywaniki" ...dobrze, że znalazłaś swój azyl! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne fotografie, kobierzec z zawilców wygląda wspaniale, ach!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawiasz u mnie swój ślad:-)